Zarząd PFA (22-23.05.2004, Poznań)
Ktoś niezmiernie mądry powiedział, że od przybytku głowa nie boli. A mnie rozbolała (!?), co prawda w niedzielę nad ranem, ale jednak. I wiadomo po czym. Bo chyba rzadko ma się do czynienia ze stażem, na którym treningi prowadzi nauczyciel ze stopniem 25 dan! No przynajmniej matematyka na to wskazuje. Jest zatem powód by głowa bolała.
A mówiąc poważnie – mieliśmy w “Shin Dojo” wizytę aż sześciu nauczycieli z wysokimi stopniami mistrzowskimi: jednego ze stopniem 5 dan i pięciu posiadaczy 4 dana. Czyli czołówka polskiego aikido! Okazją do takiego spotkania na macie był kurs instruktorski organizowany przez Polską Federację Aikido, który równolegle odbywał się w Poznaniu.
Nie muszę pisać, że dzięki temu staż był bardzo różnorodny i ciekawy oraz że każdy mógł na nim znaleźć coś dla siebie. I rzeczywiście każdy trening był zupełnie odmienny (i tu mała całkiem osobista dygresja: ja byłem najbardziej zaskoczony treningiem nauczyciela – no może nie całością – u którego wcześniej ćwiczyłem najczęściej!). Prowadzący poszczególne zajęcia zmieniali sie jak w kalejdoskopie. Część treningów była podzielona na grupy wg zaawansowania, były też treningi z bronią, było ćwiczenie w trzy-, cztero-, i pięcioosobowych grupach, były treningi dynamiczne i intensywne oraz te z dość rozbudowaną (jakże ważną i ciekawą) częścią mówioną ;-), cała gama ataków: chwytów i uderzeń, sporo technik – tych krótkich i tych bardziej rozbudowanych, nauka padów od podstaw, ćwiczenia dla różnych poziomów zaawansowania… uffff! Naprawdę trudno to wszystko ogarnąć.
W związku z tym bezcelowe wydaje mi się opisywanie poszczególnych technik czy nawet całych treningów. Byłby spory galimatias. Zresztą od jakiegoś czasu nie czynię tego w relacjach, w celu zaostrzenia apetytów tych, którzy na stażu nie byli. “No tak, czyli staż był chaotyczny, dobrze że mnie nie było” – pomyśli niejeden TV-aikidoka.
Ktoś zatem może zapytać: gdzie sens organizowania takich staży, skoro w głowie można mieć nieźle namieszane. Zatem jeśli chodzi o sens brania udziału w takim stażu, to mnie osobiście najważniejsza wydaje się możliwość porównania różnych stylów, czy raczej interpretacji aikido i samego podejścia do naszej sztuki walki. Owszem, jeżdżąc na staże po całym kraju i obserwując tych nauczycieli w czasie treningów mamy orientację, kto w jaki sposób ćwiczy i jak aikido rozumie, ale tu była możliwość bezpośredniego skonfrontowania (bardzo “nieaiki” słowo ;-)). Niezwykle cenna sprawa.
Staż był na pewno bardzo ważnym wydarzeniem dla początkujących, którzy nie mieli dotąd okazji wszystkich wymienionych w nagłówku panów zobaczyć w akcji. Poza tym nawet jeśli staż był tak rozbudowany i trudno było wszystko ogarnąć, to w końcu WSZYSCY ĆWICZYLIŚMY PO PROSTU AIKIDO I SAMA RADOŚĆ Z PRZEBYWANIA NA MACIE I WYLEWANIA TAM POTU JEST WYSTARCZAJĄCYM POWODEM, BY W STAŻU BRAĆ UDZIAŁ! Mnie taka formuła bardzo się podobała i liczę na powtórkę (powtórki).
Serdeczne podziękowania dla Polskiej Federacji Aikido, że na miejsce stażu wybrała Poznań i nasze dojo. Serdecznie dziękujemy nauczycielom prowadzącym ciekawe treningi. No i podziękowania dla tych “shindojowców”, którzy pomagali przy organizacji stażu. Arigatou!
Irimi