Sensei Marian Wiśniewski (29.05.2004, Chojnice)
Ten maj będzie rekordowy jeśli chodzi o ilość staży, w których miałem okazję brać udział. Cztery staże w jednym miesiącu to dużo nawet jak na mnie, ale to między innymi dlatego, że tegoroczny maj pomieścił aż pięć weekendów. Tym razem spotkanie miało miejsce w Chojnicach, a prowadzącym zajęcia był sensei Marian Wiśniewski. Nauczyciela przedstawiać nikomu nie trzeba i od razu można przejść do sedna sprawy.
Staż rozpoczął się w piątek egzaminami na stopnie kyu, których było tego dnia całkiem sporo. Nie mieliśmy niestety okazji egzaminów podziwiać, gdyż dla nas staż rozpoczął się porannym, sobotnim treningiem. Po krótkiej rozgrzewce ćwiczenia w parach polegające na płynnej zmianie ról pomiędzy uke-tori. Zatem mała powtórka ze stażu Polskiej Federacji Aikido z Poznania.
Tym razem zdradzę (chociaż częściowo) tym razem zawartość techniczną stażu: głównie tenchinage z katatedori i roytedori. No i mała niespodzianka, dla tych którzy sądzili, że o technice tenchinage wiedzą wszystko, a przynajmniej bardzo dużo. Sensei Wiśniewski wprowadził niewielką zmianę techniczną polegającą na bardzo ciekawej pracy nadgarstkiem i w konsekwencji mającej wpływ na ruch całego ciała przy tenchinage z ataku ryotedori. No i zaczęły się schody.
Problemy ze “złapaniem” ruchu miały nie tylko początkujące, ale i sporo zaawansowanych. Niestety czas przedpołudniowego treningu dobiegł końca, na macie pozostały tylko “hakamy”, które miały teraz swój krótki, półgodzinny trening. Głód i pragnienie były silniejsze od ciekawości i pognały nas w kierunku najbliższego przybytku gastronomicznego, w związku z tym nie wiem jakie to doznania techniczne były udziałem zaawansowanych.
Po przerwie ochoczo, choć z pełnymi brzuchami, przystąpiliśmy do treningu. Ponieważ poranna sesja nie zakończyła się pełnym sukcesem dydaktycznym (wspomniany rzut niebo-ziemia) musieliśmy wrócić do tej techniki. Jak brzuch pełny to chyba i umysł lepiej pracuje, bo za drugim podejściem było już znacznie lepiej. Ponieważ tenchinage zaczęło wychodzić doszło jeszcze kilka innych technik i dwa różne warianty wyjścia z ataku ryotedori. Działo się zatem na macie całkiem sporo i staż był wciągający.
Na koniec odbył się zaległy egzamin na 4 kyu, na którym niemal wszystkie techniki były wykonywane bez partnera i dodatkowo na końcu nasza “stażowa” tenchinage. A to ci niespodzianka dla zdającego!
I to na tyle. Staż jednodniowy to i relacja krótka. Dziękujemy i do zobaczenia!
Irimi