X Letnia Szkoła Aikido (24-30.07.2011, Złotów)
Tak, tak. To już 10 Letnia Szkoła Aikido w Złotowie. Aż strach pomyśleć jak ten czas leci. Przez te lata wiele się zmieniło, przez Szkołę przewinęło się setki osób, wiele z nich ciągle związanych z aikido, w tym wielu gości zagranicznych, podobnie jak w tym roku. Wiele innych osób poszło swoją drogą i dziś z aikido i LSA łączą ich jedynie wspomnienia…
Ale prześledźmy tegoroczne zmagania na macie. Przyznam bez bicia, że jechałem na Szkołę nie do końca wypoczęty po intensywnym sezonie. Kondycja nie była zła, jednak w mięśniach i kościach wciąż czułem treningi w Shin Dojo. Przez to wszystko nie do końca dysponowałem taką energią i zapasem sił jakbym sobie tego życzył, ale i tak z treningów X LSA dało się wyciągnąć dla siebie całkiem sporo.
Tym razem zacznę od treningów sensei Jerzego Sapieli. Jak zawsze sensei przyjechał do nas z oryginalnym pomysłem na poprowadzenie zajęć. Były już piłki, kółka hula-hop, a tym razem ćwiczyliśmy pozbawieni podstawowego zmysłu, a mianowicie… wzroku. Ćwiczenie zarówno w suwari jak i tachi waza, technik osae jak i nage było bardzo ciekawym doświadczeniem. Musieliśmy na bieżąco modyfikować nasz ruch bazując tylko i wyłącznie na odczuciach, co okazało się bardzo zajmujące i rozwijające. Z oczywistych względów dynamika i szybkość miały swoje ograniczenia, to jednak trening był wymagający i wyczerpujący fizycznie.
Zajęcia sensei Mariana Wiśniewskiego rozpoczęły się od praktyki nieśmiertelnego kokyuho, wykonywanego z ataków statycznych jak i uderzeń. Stabilna pozycja, mocna praca bioder. Było także gyaku ikkyo, kotegaeshi, shihonage a z ruchów podstawowych nie zabrakło jak zawsze rozmaitych ćwiczeń tai sabaki. Tym razem nie było niemal standardowego na szkole treningu kokyunage w kakari geiko.
Swój trening poprowadził także sensei Paweł Zdunowski. Niestety nie uczestniczyłem w tych zajęciach liżąc „rany” i przygotowując prezentację na zakończenie szkoły. Tak – należą mi się baty ;-).
Tradycyjnie treningi dla grupy początkującej prowadzili nasi sensei’e czyli Wojtek Drąg i Adam Manikowski, ale z oczywistych względów nie mogłem na nich być, choć wieść gminna niesie, że były pico belo fantastico ;-).
Jak zawsze znakomite treningi poprowadził sensei Pascal Norbelly. Szczególnie interesujące były treningi dla instruktorów i yudansha. Przykładowo rozwijaliśmy lub skracaliśmy ruch szukając przede wszystkim wykorzystania inercji partnera, jego energii i staraliśmy się je wykorzystać dla wykonania techniki. Treningi krótkie, ale intensywne, podczas których sensei Norbelly starał się popracować z każdym z nas na macie. Podczas porannych zajęć z jo ćwiczyliśmy ciekawy układ, bazujący na znanych nam ruchach, jednak w innej, nie znanej mi wcześniej konfiguracji.
X Letnia Szkoła Aikido była szczególna z racji swego jubileuszu. Jednak nie tylko. Na początek miła uroczystość, bowiem sensei Norbelly obchodził kilka dni wcześniej swoje 50-te urodziny. Nie zabrakło zatem tortu i życzeń oraz ciekawych prezentów ;-).
Na zakończenie Szkoły natomiast była tradycyjna zabawa oraz prezentacja zdjęć z wszystkich poprzednich edycji szkoły, która dostarczyła nam wiele radości, ale też i wzruszeń. Bądź co bądź, zostawiliśmy tu ładny kawałek naszego aikidockiego, i nie tylko, życia. Tu zawarte zostały liczne przyjaźnie i znajomości trwające już wiele lat. Tu poznały się także pary małżeńskie…
To chyba tyle. Czas wracać do codzienności i czekać na kolejną, 11-tą już Szkołę.