Sensei Minoru Inaba (13-20.8.2006, Płock)
To drugie w te wakacje moje spotkanie z budo. Wiedziałem, że będzie ono zupełnie inne niż nasza V Letnia Szkoła Aikido w Złotowie – już choćby z tego względu, że miało być to seminarium kenjutsu. Wybrałem się tam z głową pełną myśli i oczekiwań. ale o tym może na końcu.
Tym, co dla mnie osobiście zadecydowało o wyjeździe na to Seminarium, była osoba mistrza Minoru Inaby. Nie byłem pewny czego się spodziewać, chociaż jeśli ktoś poświęca się sztukom walki przez całe życie to pewne wyobrażenie na temat jego osoby można mieć. Tak jak sądziłem. Inaba sensei to nauczyciel, jakich niewielu już chyba można spotkać. Bardzo silna osobowość, niesamowita energia na macie, prawdziwy duch budo. Pamiętacie Isoyama sensei? Inaba sensei to właśnie ten typ osobowości. Człowiek o ogromnej wiedzy i umiejętnościach, prawdziwy mistrz budo, który całkowicie poświęcił się Drodze.
Podczas pierwszego, powitalnego keiko (takie sformułowanie będzie w tej relacji odpowiedniejsze niż nasze słowo “trening”) zaskoczenie: podstawowym sprzętem używanym w czasie tych zajęć okazały się. tablica i kreda. Taki właśnie sposób przekazywania nam wiedzy o kenjutsu i budo w ogóle sensei Inaba uznał za najodpowiedniejszy przy spotkaniu z tak dużą grupą ludzi. Tej formy przekazu trzymał się zatem przez cały czas trwania Seminarium. Na pierwszym keiko mieliśmy jednak także okazję przekonać się jak wyglądają wybrane kata ze szkoły kenjutsu Kashima Shin Ryu wykonywane ostrym mieczem. Przyznam szczerze, że pokaz ten zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie chodzi o to, że formy były wykonywane w jakiś spektakularny sposób. Przede wszystkim zawarta w nich była niesamowita energia i wewnętrzna siła, rzecz której nie można wypracować ot zwyczajnie trenując, ale która jest efektem wielu lat ciężkich treningów robionych z pełną świadomością i zaangażowaniem. Tej nieokreślonej energii i siły nie umniejszał nawet fakt wykonywania form z fukuroshinai w miejsce miecza. To wciąż był ten sam duch. Było to spore przeżycie chyba nie tylko dla mnie.
Na kolejnych keiko Inaba sensei rysował mnóstwo “krzaczków”, tłumacząc bardzo dogłębnie ich znaczenie i zasady budo, odnosząc się niekiedy także do japońskiej religii czy praw natury. Zasady ogólnie znane – odnoszące się do takich pojęć jak kokoro, zanshin, hara, kokyu. Bardzo dużo zatem uwag o właściwej postawie, nie tylko ciała, ale przede wszystkim właściwego nastawienia, odpowiedniego skupienia i koncentracji. Dużo rozważań nad pracą środkiem ciężkości i właściwym jego wyczuciu u siebie i partnera. Podkreślanie znaczenia właściwego oddychania, jedności oddechu z wykonywana techniką i praca całego ciała. Słowem rzeczy podstawowe, niezwykle istotne, wręcz jak wspominał sensei Inaba: podstawy podstaw. Podstawy podstaw do których dochodzi się latami.
Pracę nad tymi elementami w postaci konkretnych ćwiczeń wykonywaliśmy głównie na zajęciach w grupach, które prowadzili asystenci sensei Inaby: sensei Fukutoku i sensei Endo. Niektóre z tych ćwiczeń, pozornie statyczne i nieangażujące, okazały się bardzo dużym wyzwaniem i sprawdzeniem siły woli i wytrzymałości naszych mięśni. Zatem treningi potrafiły momentami dać nieźle w kość. Tak jak choćby wykonanie tysiąca cięć kesa z przemieszczaniem się podczas treningu poprowadzonym przez sensei Pascala Durchon. Interesujące zajęcia w trakcie Seminarium prowadzili także sensei Jerzy Pomianowski i sensei Andrzej Bazylko, zatem mieliśmy okazje ćwiczyć pod okiem wielu różnych nauczycieli, podzieleni na grupy wg stopnia zaawansowania w kenjutsu.
Od strony organizacyjnej Seminarium niczego nie można zarzucić. Wszystko było na najwyższym poziomie, łącznie z zakwaterowaniem i pysznymi obfitymi posiłkami czy zorganizowanymi wycieczkami po Płocku i okolicach. Ale też dość znaczny koszt Seminarium pozwalał się tego spodziewać.
Mimo wszystko odczuwam dziś pewien lekki niedosyt. To czego mnie, jako sobie w kenjutsu początkującej na Seminarium zabrakło, to nieco więcej przekazu związanego bezpośrednio z kata. Nie chodzi mi o to by od razu poznać całość z tym związanego materiału, bo to rzecz jasna niemożliwe. Sądziłem, że lepiej dzięki temu Seminarium lepiej zrozumiem same kata i poznam je dogłębniej zwłaszcza od strony detali technicznych. Zatem w tym jednym punkcie moje oczekiwania nieco rozminęły się z rzeczywistością. Być może bierze się to też z faktu, iż jestem w kenjutsu początkujący i jako początkujący czego innego się spodziewałem.
Ach! No i brakowało mi też nieco “złotowskiej” atmosfery przy wieczornych spotkaniach, ale przy tak dużej różnorodności osób, było to trudne do osiągnięcia. Ale zapewne nie niemożliwe ;-).
Jednak jedno jest pewne: spotkania z sensei Minoru Inaba nigdy nie zapomnę, a niesamowite wrażenie jakie wywarła na mnie jego osoba, przekaz Mistrza, jego niezwykła energia, duch budo, uważam za najcenniejszą rzecz jaką ze sobą przywiozłem.
Irimi