Letnia Szkoła Birankai (9-16.08.2008, Wrocław)
Zaledwie kilka dni po VII Letniej Szkole Aikido w Złotowie wspólnie z pewnym niezwykle skromnym aikidoką z Chojnic, niejakim Voivodem, postanowiliśmy „zmierzyć się z legendą” i poznać aikido prezentowane przez sensei Kazuo Chiba. Okazja ku temu była podczas organizowanej przez Birankai Polska Letniej Szkoły Aikido. Niestety w zeszłym roku Szkoła ta wypadła dokładnie w terminie Szkoły w Złotowie. Tym razem terminy ze sobą nie kolidowały i skorzystaliśmy z okazji.
Szkoła we Wrocławiu trwała od 9 do 16 sierpnia, jednak z uwagi na zmęczenie po Szkole w Złotowie jak i wyraźnie nadszarpnięty budżet mogliśmy sobie pozwolić tylko na krótki pobyt we Wrocławiu i wzięliśmy udział tylko w dwóch treningach.
Po przybyciu przywitaliśmy się z głównym organizatorem Szkoły, sensei Piotrem Masztalerzem (Pmasz, pozdrawiamy!). O gościnności naszego gospodarza przekonaliśmy się podczas pierwszego treningu prowadzonego przez sensei Pattrick’a Barthelemy (5 dan). Po rozgrzewce i pokazie pierwszej techniki, gdy podnosiłem się z seiza poczułem klepnięcie w plecy. Jakiś sympatyczny aikidoka w hakamie poprosił mnie o wspólne ćwiczenie. Było konkretnie, z mocnym wejściem, na mocnym kontakcie. Seiza, pokaz kolejnej techniki i kolejne klepnięcie w plecy, kolejna hakama, kolejna intensywnie przećwiczona technika. Seiza, pokaz, klepnięcie… „No tak – pomyślałem – Nie ma to jak wrocławska gościnność ;-)”. Było intensywnie, ale przeżyliśmy ten trening wraz z Voivodem dzięki kondycji nabranej w Złotowie. Prawdę mówiąc, czuliśmy się jak ryba w wodzie (w pocie).
W czwartek nasz pierwszy trening odbył się pod okiem sensei Daniela Brunnera (6 dan). Trening z bokken, niezbyt rozbudowane formy. Choć trzeba było odrzucić przyzwyczajania, to jednak razem z Voivodem stwierdziliśmy, że to wciąż bokken ;-). Wrócę do tego treningu za chwilkę, gdy napisze nieco o aikido tej szkoły.
Wreszcie długo oczekiwane spotkanie z sensei Chiba. Od razu dało się wyczuć, że jest to wielka osobowość, mistrz budzący respekt i szacunek. Chiba sensei bardzo konkretnie dawał odczuć ćwiczącym, gdy coś w ich zaangażowaniu czy zachowaniu, mu się nie podobało. W szczególności na świeczniku byli tu wyżsi stopniami nauczyciele Birankai. I takie podejście do sprawy bardzo mi się podobało i wydaje się ze wszech miar słuszne. Wszak to oni właśnie będą dalej przekazywać wiedzę i umiejętności, co jest przecież ogromną odpowiedzialnością.
Co do treści treningu, to był on przemyślany, logicznie i konsekwentnie prowadzony. Ćwiczyliśmy formy kumi tachi i kumi jo. Nie techniki były tu jednak najważniejsze. Istotne było podążanie za nauczycielem, skupienie, uwaga, zaangażowanie w pracę. Chiba sensei zdając sobie sprawę, że jest rzadkim gościem i niewielu z obecnych może częściej ćwiczyć pod jego okiem starał się jak najlepiej wykorzystać ten czas. Krótko mówiąc to po prostu świetny nauczyciel, który doskonale zdaje sobie sprawę ze swej roli i odpowiedzialności jaką ona niesie.
To już kolejny raz wspominam o odpowiedzialności. Była ona jednym z tematów poruszanych podczas rozmowy Chiba sensei z nauczycielami Birankai, której z uwagą się przysłuchiwaliśmy. Podczas tego spotkania Sensei poruszył istotny aspekt nauczania jakim jest dostrzeżenie postępu u ucznia i promocja go we odpowiednim momencie. Przegapienie tego właściwego momentu, jest wg niego wielkim błędem i może spowodować nawet regres u ćwiczącego.
Co do aikido – nie miałem większej okazji obcować z tym stylem, ale poczyniłem pewne obserwacje i mam swoje odczucia, oparte na moim skromnym w tej szkole doświadczeniu. W kontekście trzech keiko z rożnymi nauczycielami mogę powiedzieć, że system jest kompletny, bardzo logiczny i poukładany. Świadczy o tym choćby trening z bokken z Daniel Brunner sensei, który miał istotne przełożenie na to, co później było na treningu Chiba sensei. Dalej: bardzo mocny kontakt uke z tori. Od strony technicznej najciekawszym elementem systemu jest ruch ushiro tenkan (zupełnie inny niż ten nam znany). W ruchu tym mimo pozornego wycofania ciała zawarte jest wejście irimi… (trening z bokken!). Byłem kilka razy na stażach tej szkoły, ale dopiero teraz zacząłem z grubsza łapać na czym ten ruch polega. Opisywać? Nie, nie ma to sensu. Trzeba zwyczajnie poćwiczyć, najlepiej pod okiem Chiba sensei, a okazja będzie za rok. I jak to w aikido, trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć… Mnie udało się ledwie skubnąć temat, nieco tylko doświadczyć, ale warto było.
Rozpisałem się, ale te dwa dni jak widać dały sporo przemyśleń, nowe doświadczenia, obserwacje. No właśnie. Te własne, osobiste odczucia, obserwacje i choćby niewielkie doświadczenia, są jedną z najistotniejszych, najwartościowszych rzeczy jakie zdobywa się na stażach. Tego nie da żaden film na Youtubie, żadna płyta DVD i z pewnością żadna dyskusja na forum czy czytanie relacji ze stażu ;-). Zwyczajnie to trzeba przeżyć…
Irimi