Sensei Pascal Norbelly (22-23.11.2008, Drezno)
Na czym polega pasja, której na imię aikido? Czasem na spędzeniu niemal dziesięciu godzin w aucie, by być na macie przez dwie i pół godziny. Tak właśnie wyglądał nasz listopadowy wypad do Drezna. Z różnych przyczyn mogliśmy być jedynie na jednej sesji treningowej. Ale warto było. Trening z bokken tym razem nie był na szczęście zbyt stresujący, bo po długiej jeździe byliśmy z lekka zmęczeni. Ja głównie dlatego, że całą drogę… przespałem ;-). Zatem trening niezbyt stresujący, ale za to interesujący, ze znanymi nam już formami, ale także z bardzo ciekawymi ćwiczeniami na dystans i bezpośredni kontakt.
Aikido pod znakiem yokomenuchi, czyli dobrze trafiliśmy bo to akurat ostatnio nasz temat przewodni na grupie zaawansowanej. Nieco podstaw, ale także rozbudowane wersje tenchinage z ciekawą kontrolą partnera, krótkie kokyunage, sankyo zakończone rzutem. Ja miałem okazję popracować nad prawidłowym irimi i atemi, bo tu ciągle wiele, wiele do zrobienia. Ćwiczyliśmy bardzo dynamicznie, więc te dwie i pół godziny były intensywne i dość szybko nam minęły. Żałuję, że nie mogliśmy zostać na całym stażu. W drodze powrotnej ponownie zdrowo się wyspałem 😉 Wyjazd prędko się zakończył jak i niniejsza relacja…
Irimi