Sensei Jerzy Kokowski i Robert Krac (29.05-1.05.2005, Opole)
Do Opola na staże wybieram się zawsze w ściśle sprecyzowanym celu: jo i bokken. Głównie z tego powodu, że techniki bez broni ćwiczone są na każdym stażu, natomiast broń, a w szczególności jo, są spotykane na stażach rzadko. Opole jest tym ośrodkiem aikido w Polsce, gdzie aikibokken i aikijo stoją na wysokim poziomie, a instruktorzy prowadzący majówkę aikido (sensei Kokowski i sensei Krac) są mistrzami biegle posługującymi się bronią, także dzięki praktyce iaido.
Na początek małe zaskoczenie, bo tym razem sensei Kokowski skupił się na swych treningach na technikach bez użycia broni. Czy w związku z tym byłem zawiedziony? Nic z tych rzeczy. Poza tym, że am ruch był znakomity, to często sensei Kokowski pokazywał interpretację technik w przełożeniu na bokken, wskazywał na tym przykładzie nasze błędy, pracę w osi centralnej, przełożenie cięcia na ruch sankyo itd. Zatem treningi ciekawe i dające (znowu) sporo do myślenia.
Jeden z treningów sensei Kokowski poświęcił jo. Kilka suburi, następnie kata 13 i kata 31. Kata 31 nieco ewoluowało, od kiedy sensei pokazywał je po raz ostatni i to w sumie nie był większy problem. Schody zaczęły się jednak, gdy pojawiła się interpretacja kata 31. Heh! Do pewnego momentu można było interpretacje powtórzyć, ale już po piątym ruchu wraz z partnerem nie wiedzieliśmy co się dzieje. I nie tylko my. Wesoło było po raz kolejny uświadomić sobie, że o kata z jo nic nie wiemy. Sensei rozejrzał się po dojo, pokiwał głową i stwierdził: “No przecież to było 3 lata temu na szkole w Mrówkach”. Uśmialiśmy się serdecznie. Faktycznie – było. Ja wówczas wiedziałem o jo tyle, że każdy kij ma dwa końce. Po tym treningu znowu zszedłem z uczuciem, że to chyba wszystko, co jest dla mnie pewne w treningu z jo ;-).
Sensei Krac zajął się treningiem z bokkenem. Studiowaliśmy głównie piąte kumitachi i to w zasadzie niemal na wszystkich treningach. Kilka “prostych” ruchów, a ile studiowania! Dystans, timing, kontrola partnera, zejścia, wejścia, ufff… No jest co robić i człowiek znowu uświadamia sobie, że “wiem, że nic nie wiem”.
To chyba tyle. Myślę, że najważniejsze rzeczy ze stażu udało się w tej krótkiej relacji wychwycić. Wnioski są jednoznaczne: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć… No i dobrze by było znowu w przyszłym roku zawitać do Opola na majówkę, by doznać kolejnej lekcji świadomości ;-).
Irimi