Sensei Hiroshi Isoyama (18-19.03.2006, Poznań)

Prawdziwy duch budo zagościł u nas. A wszystko to za sprawą Hiroshi Isoyama Sensei. Ale po kolei.
Rok 2006 jest dla polskiego aikido rokiem szczególnym. Przypada w nim bowiem jubileusz 30-lecia aikido w Polsce. Jest zatem specjalna okazja do spotkań na macie z mistrzami najwyższej klasy. Naszemu Klubowi przypadł w udziale zaszczyt organizowania pierwszego z jubileuszowych staży pod egidą Polskiej Federacji Aikido. Zatem podobnie jak to miało miejsce w listopadzie przy okazji stażu z Sensei Tissier, także i teraz czekało nas spore wyzwanie łączące się z organizacją tak dużego przedsięwzięcia.
Hiroshi Isoyama Sensei, którego aikido poznałem nieco już przy okazji stażu w Warszawie w czerwcu 2005 roku, to Mistrz z „najwyższej półki”. Stara szkoła sztuki walki, przepełniona duchem budo, z zasadami, etykietą i wspaniałym, mistrzowskim aikido. Niestety z uwagi na liczne obowiązki organizacyjne na pierwszym treningu w zasadzie mnie nie było. Udało się wpaść na matę tylko na kilka minut, porobić trochę zdjęć, nieco posłuchać.
Znacznie więcej skorzystałem na drugim treningu. Pierwszą jego część stanowił wykład na temat etykiety w aikido. Wykład bardzo ciekawy i. miejscami dość zaskakujący. Była zatem nauka ukłonu w seiza (czy aby wszyscy wiemy jak kłaniać się poprawnie?), wstawanie do tachi, były zasady obchodzenia się z bokkenem i sposób odbierania certyfikatów. Wspomnę o tym co lekko mnie zaskoczyło. Wstawanie z seiza do tachi waza Isoyama Sensei proponował rozpoczynać od lewej nogi. Taki sposób wynika z faktu, że wstając z lewej nogi nie można od razu wykonać cięcia mieczem, a więc jest to symboliczne potwierdzenie faktu, że aikido jest w swych podstawach sztuką walki skrajnie defensywną. Nieco też zdziwiło mnie odkładanie miecza po lewej stronie, a nie jak jestem do tego przyzwyczajony, po stronie prawej. O interpretację tego faktu niestety nie zapytałem, a szkoda.
Trening popołudniowy był dość technicznie zróżnicowany. Podobnie jak poranny trening w niedzielę. Mnogość ataków, ciekawych wyjść z uchwytu, bolesne techniki wykonywane na stopie i w okolicach kostek partnera, ciągłe nawiązywanie do podstaw. Jednym słowem – perełki! To co mnie bardzo się podobało, poza aspektem czysto technicznym, to PRZEKAZ. Trudno ująć to słowami, ale Isoyama sensei był bardzo przekonywujący, a to co mówił znajdowało odzwierciedlenie nie tylko w technikach, ale w całej jego osobowości. Myślę, że ta właśnie silna osobowość Hiroshi Isoyamy sensei, jego charakter, trzymanie się zasad, których naucza, a jednocześnie otwartość i duża tolerancja na „inność” nas europejczyków, wyważone poczucie humoru, pasja, to wszystko razem jest tym co robi na mnie największe wrażenie i przyciągało chyba każdego do osoby Mistrza. Myślę, że trochę prawdziwego ducha budo spłynęło na nas i oby jak najdłużej w nas pozostało.
Podsumowują staż możemy chyba śmiało powiedzieć, ze był on bardzo udany i to zarówno od strony czysto aikidockiej jak i organizacyjnej. A nie była to sprawa prosta, bo warto wiedzieć, że na macie pojawiło się ponad 420 osób! Na pewno tłok utrudniał ćwiczenie (chyba nikt nie przewidywał takiej liczby ludzi), ale też to co najważniejsze, czyli wspaniały przekaz sensei Isoyamy dotarł chyba do każdego z uczestników stażu. Obserwując go można było odnieść wrażenie, że jest zadowolony z zaangażowania ćwiczących w naukę i świetnie czuje się wśród nas. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że Mistrz ten odwiedzi nas ponownie. Isoyama Sensei, domo arigatou gozaimashita!
Irimi