Sensei Christian Tissier (12-13.11.2005, Poznań)
No to mamy w klubie święto. Po długich, kilkuletnich staraniach odwiedził nas Christian Tissier sensei. Zatem pierwszy tak duży i jakże ważny staż dla naszego klubu. Trudny sprawdzian naszych możliwości organizacyjnych i logistycznych (ach ta mata!). Jak wspomniałem to dla naszego klubu święto. Ale święto, które kosztowało nas wszystkich sporo pracy. Jak ta praca wypadła, pozostawmy ocenę osobom z zewnątrz, które w ten wydłużony weekend pojawiły się na macie w Gminnym Ośrodku Sportu w Suchym Lesie koło Poznania.
Skupmy się na tym co najważniejsze: na aikido. Jeśli chodzi o stronę techniczną, to kilka poprzednich staży z sensei Tissier wydawało mi się trudniejsze. Nie oznacza to jednak, że tym razem było łatwo. “Prostota” stażu polegała raczej na tym, że techniki były podstawowe – z bazowych, “dydaktycznych” powiedziałbym ataków. I tu jak zwykle owa prostota się kończyła. Często różnica między ruchem prawidłowym a błędnym była bardzo subtelna i trudno było ten jedyny, prawidłowy ruch odnaleźć oraz powtórzyć. I tym razem wyłapałem dla siebie kilka drobnych, ciekawych szczegółów technicznych, takich (zabrzmi zapewne śmiesznie) małych skarbów, które człowiek wywozi ze sobą z każdego niemal stażu i po które między innymi na staże jeździ.
Jeżeli chodzi o trening z mieczem to chyba wszyscy wyłapali dla siebie to, co podkreślał sensei Tissier, a mianowicie: “nastawienie, miecz, ciało”. Interesujące były uwagi sensei dotyczące specyfiki aiki-ken w stosunku do treningu miecza niezwiązanego z aikido. Sensei Tissier przedstawił swój punkt widzenia na pracę mieczem w aiki-ken. Wyjaśnił, że w jego podejściu nastawienie na partnera, praca mieczem i praca całego ciała – “nastawienie, miecz, ciało”) – są ściśle związane z technikami oraz ruchem ciała w aikido i służą głównie rozwojowi technik aikido bez miecza. Kto na stażu był, temu wyjaśniać nie trzeba, bo przełożenie tego przekazu na ruch było u sensei Tissier bardzo widoczne. Kto zaś na stażu nie był, może wychwyci na następnym, o co w tym stwierdzeniu chodziło.
To chyba ósmy staż z Christian Tissier sensei (wciąż mi mało i mało), w którym czynnie uczestniczyłem, zatem dla mnie nie było żadnego zaskoczenia. Jeśli chodzi o przekaz, “dydaktyczną” stronę stażu, to jak zwykle pełen profesjonalizm. Było jak zwykle kontinuum myśli, konsekwencja w pokazie technik, logika i znakomita równowaga pomiędzy “słowem i czynem”.
Atmosfera na stażu była dobra, treningi rozpoczynały się i kończyły punktualnie, strona merytoryczna, techniczna oraz dydaktyczna jak zwykle na bardzo wysokim poziomie. Odbyły się również egzaminy na stopnie mistrzowskie dan, prowadzone przez komisję egzaminacyjną PFA.
Mnie do szczęścia brakowało jedynie więcej miejsca na macie, ale ten problem pojawia się na wszystkich stażach z Christian Tissier sensei i chyba należy się do takiego stanu rzeczy przyzwyczaić. Zresztą jako gospodarze imprezy wiemy, że nawet wypełnienie matą po brzegi tej jedynej i największej, nadającej się na taki staż sali w Poznaniu sytuacji radykalnie by nie poprawiło. Liczba ponad 400 uczestników stażu z kraju i zagranicy (Rosja, Niemcy, Łotwa, Litwa, Bośnia, Wielka Brytania, Francja) mówi sama za siebie. To chyba na tyle. Teraz nic, tylko wszystko to ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć…
Irimi