Sensei Roman Hoffman, Jerzy Sapiela oraz Marian Wiśniewski (9-10.04.2005, Złotów)
W drugi weekend kwietnia Złotów postanowił zostać stolicą polskiego aikido. Na macie hali “Sparty” pojawiło się całkiem sporo aikidoków z wielu miast Polski, by brać udział w treningach pod okiem aż trzech nauczycieli.
Pierwszy trening prowadził sensei Roman Hoffmann. Te zajęcia upłynęły głównie pod znakiem dźwigni wykonywanych z prostych ataków w wersjach omote i ura. Niby nic nowego i techniki “znane i lubiane” (inaczej mówiąc “bananowe” ;-)), a jednak trening okazał się wciągający. Była nieco odmienna interpretacja i nieco inne wykonywanie dźwigni niż w wersjach kihon. Sensei podkreślał wagę struktury technik i proporcji poszczególnych elementów, która decyduje o prawidłowym wykonaniu i właściwej kontroli partnera.
Popołudniowe zajęcia były prowadzone przez sensei’a Jerzego Sapielę. Tu dominował nacisk na pracę bioder i ruch tenkai. Bardzo cenny trening, zmuszający do myślenia i zwracania uwagi na zgranie się z ruchem partnera i takim wykonaniem techniki tak, by była ona naturalnym przedłużeniem ataku. Jedynym mankamentem pierwszego dnia ćwiczeń był spory tłok na macie. Okazało się, że duża powierzchnia maty przywiezionej z kilku klubów z trudem mieściła wszystkich chętnych do ćwiczeń. Było tak również zapewne dlatego, że część osób pojawiła się w Złotowie głównie z uwagi na mające się odbyć w sobotę egzaminy. Egzaminy te, prowadzone przez komisję egzaminacyjną PFA, obejmowały stopnie shodan, nidan i sandan, a zdawało je ponad 20 osób. Z tego miejsca gratulujemy wszystkim posiadaczom nowych stopni, szczególnie naszemu koledze sensei’owi Romanowi Widawskiemu, który zdał na stopień 3 dan.
Niedzielny trening rozpoczynał się o godzinie 11.00. Zatem poprzedniego dnia można było spokojnie świętować. Wyspani pojawiliśmy się na macie w nieco skromniejszej liczbie, ale nie oznacza to, że miejsca było wystarczająco. Wykonywanie technik nadal wymagało posiadania “oczu dookoła głowy”. A głowa na treningu prowadzonym przez sensei’a Mariana Wiśniewskiego była bardzo mocno zaangażowana, zaprzątnięta wykonywanie “wariacji” na temat tenchi nage. No i jak zwykle na treningach sensei’a Wiśniewskiego spociliśmy się całkiem obficie, także w kakari geiko. Dla zaciekawienia czytelników dodam, że w czasie niedzielnego treningu wykonywaliśmy technikę, którą mógłbym określić w przybliżeniu jako “katatedori-tenchinage-omote-uchikaitennage-udeosae-iriminage-ura” uff… Chyba wszyscy sporo się nagłówkowali, a ja całą technikę, krok po kroku zarejestrowałem w pamięci swojej i aparatu fotograficznego.
Zmęczeni, ale usatysfakcjonowani wracaliśmy w słoneczne, niedzielne popołudnie do domów. Jak zwykle mam swoje prywatne refleksje i częściowo się nimi podzielę. Oczywiste jest, że dzięki obecności aż trzech nauczycieli na jednym stażu każdy mógł znaleźć dla siebie coś ciekawego. Można spojrzeć też na to inaczej. Zapewne każdemu z ćwiczących nasuwają się pewne porównania aikido każdego z prowadzących treningi. No i sami mistrzowie czując zapewne coś w rodzaju konkurencji starają się wypaść jak najlepiej. Samo zróżnicowanie stażu może zatem wywołać pewien chaos w głowach ćwiczących. Jeśli jednak szuka się elementów wspólnych, tego co łączy techniki i ich interpretację, a ćwiczący nie rozdrabnia się nad technicznymi różnicami, staż staje się efektywny i wzbogaca nasze aikido. Zatem do zobaczenia na macie na kolejnym ciekawym stażu!
Irimi