Doshu Moriteru Ueshiba (24-26.07.2005, Mulheim)
Do pokonania 800 km. W tym znakomita większość niemieckimi autostradami. Tak daleko? Tyle kilometrów? Po co? Czy aby warto? No proszę państwa! Wydarzenie w świecie aikido absolutnie bez precedensu! Sensei Katsuaki Asai świętuje 50 lat praktyki aikido, a Niemiecka Federacja Aikido obchodzi 40-lecie swego istnienia. To staż o zupełnie wyjątkowym charakterze. Tam po prostu trzeba było być. I to nie tylko ze względu na okazję do spotkania, która zdarza się w świecie aikido dość rzadko, ale głównie na fakt, że do udziału w stażu zaproszonych zostało kilku wybitnych nauczycieli.
Taka okazja wróżyła sporą liczbę uczestników i związane z tym problemy. Jak się okazało renoma niemieckiej organizacji jest w pełni uzasadniona. Już przy odbieraniu zapłaconych wcześniej biletów nie było w zasadzie problemów. Jakieś drobne potknięcia, ale przy tej ilości osób to kropla w morzu. Także nocleg na boisku piłkarskim w pobliżu dojo był trafnym i wygodnym pomysłem.
Co do samych treningów, także tu organizacja była bardzo dobra. Było oczywiste, że około 2 tys. ludzi nie może jednocześnie ćwiczyć na jednej macie. Podzielono zatem ćwiczących na kilka grup i po obowiązkowym, wspólnym reiho poszczególne grupy ćwiczyły w odrębnych salach jak i na zewnątrz hali.
Taki staż to świetna okazja do przyjrzenia się aikido prezentowanego przez różnych shihanów. Nauczycieli z wysokimi stopniami było jednak tak wielu, że nie u każdego niestety można było poćwiczyć. Każdy mógł jednak z pewnością znaleźć coś dla siebie. Pisanie o treningach wszystkich nauczycieli było by zbyt obszerne, zatem skupię się tylko na jednym.
Z oczywistych (dla mnie ;-)) względów najbardziej oczekiwałem na treningi z Doshu, Moriteru Ueshiba. Co było? Przede wszystkim podstawy, podstawy i jeszcze raz podstawy. Bazowe techniki, bazowe ataki. Doshu wskazywał przede wszystkim, że niezależnie od rodzaju ataku ruch w technikach podstawowych jest w zasadzie taki sam. Co ciekawe, treningi zarówno dla początkujących (stopnie kyu) jak i dla yudansha prowadzone przez Doshu były niemal identyczne. To dość istotna informacja, bo można wysunąć z takiego sposobu prezentowania aikido dwa ważne wnioski. Pozwoliło to po raz kolejny uświadomić sobie, że po pierwsze aikido, choć technicznie rozległe, jest systemem bardzo spójnym, w którym ruchy wielu technik są do siebie bardzo zbliżone. Należy zatem aikido postrzegać jako całość, a nie jako zbiór pojedynczych technik. Po wtóre konieczne jest ciągłe powtarzanie technik i ruchów bazowych, ciągłe do nich wracanie, nawet na wyższym stopniu zaawansowania, gdyż dopiero perfekcyjne opanowanie bazy pozwala na właściwie rozwijanie aikido, dobre jego rozumienie i efektywne wykonywanie technik.
W telegraficznym skrócie o innych treningach a raczej prowadzących ich nauczycielach:
– Yasuo Kobayashi: zawsze uśmiechnięty, prowadzący ciekawe pod względem technicznym treningi, przebiegające w bardzo życzliwej atmosferze.
– Katsuaki Asai: dużo obszernego ruchu, treningi z bronią.
– Yoji Fujimoto: nie załapałem się na trening, ale aikido tego pana jest znane polskim aikidokom ze staży w Legnicy w 2004 i z Nowego Sącza w 2005 roku. Ciekawych odsyłam do relacji lub lepiej na najbliższy staż! Nadmienię, że z sensei Fujimoto poćwiczyłem w trakcie treningu prowadzonego przez Doshu.
– Miyamoto Tsuruzo: bardzo “konkretne” przepełnione samurajskim duchem aikido. Udało mi się dwukrotnie poćwiczyć z tym sympatycznym mistrzem w trakcie treningu z Doshu.
– Kengo Hatayama: nie załapałem się na trening, ale widziałem “zabawy” tego drobnej postury mistrza w przerwach pomiędzy treningami. Wulkan energii.
– Christian Tissier: dobrze znany, piękne, czyste, bardzo precyzyjne aikido kładące nacisk na czucie partnera i reakcje na jego ruch w trakcie techniki.
To chyba tyle jeśli chodzi o treningi podczas jubileuszowego spotkania w Niemczech. Popołudniu drugiego dnia stażu odbyły się międzynarodowe pokazy aikido. Brały w nich udział niemal wszystkie, licznie przybyłe na staż kraje, w których sztuka aikido jest obecna. Poziom pokazów był bardzo zróżnicowany jak również styl i sposoby interpretacji aikido wiele się od siebie różnili. Obejrzeć mogliśmy m.in. aikidoków z Chile, Chin, Bułgarii, Holandii, …. no i oczywiście szanownego jubilata Katsuaki Asai sensei oraz Doshu Moriteru Ueshibę. Wśród licznych ekip niestety zabrakło naszej “reprezentacji”. No cóż, nie wiem do końca dlaczego tak się stało, pozostaje jednak pewien niedosyt i żal, bo przecież nasi mistrzowie aikido nie mają się czego wstydzić i straciliśmy okazję by zaprezentować lata pracy nad “polskim aikido” przed światową publicznością. Miejmy nadzieję, że przy następnej okazji już nas nie zabraknie.
W tym miejscu bardzo mnie ciekawi, jak wypadnie nasz, nieco skromniejszy jubileusz 30-lecia istnienia aikido w Polsce. Oby było co wspominać!
Relacja zaczyna być przydługawa zatem kończmy. Wyjechałem z Niemiec pełen niezapomnianych wrażeń, doładowany pozytywną energią, dumny i szczęśliwy, że w tak ważnym wydarzeniu mogłem uczestniczyć. Wróciłem usatysfakcjonowany także z tego, że idziemy w dobrym kierunku i wstydzić się nie mamy czego. W końcu także wróciłem zadowolony z faktu, że aikido rozwija się całkiem dynamicznie i to praktycznie na całym świecie.
Irimi