Sensei Masatoshi Yasuno (23-24.6.2006, Warszawa)
Wyjątkowo gładko udało się nam dotrzeć do stolicy. Może wczesna pora wyjazdu sprawiła, że na tej “ulubionej” przez kierowców trasie ruch był stosunkowo mały a i GPS przydał się w sprawnym poruszaniu się po stolicy. Przed halą OSiRu w Śródmieściu pojawiliśmy się tuż po dziesiątej, niemal godzinę przed planowanym rozpoczęciem kolejnego stażu odbywającego się z okazji 30-lecia aikido w Polsce.
Po zakupieniu biletu (kolejki po bilet nie stwierdzono) i wejściu na salę dwie niespodzianki: sprawnie działająca klimatyzacja i. mała liczba osób. No cóż, staż jubileuszowy, gość z Hombu, a tu frekwencja słabiutka. Korzyść z tego faktu dla przybyłych oczywista – możliwość swobodnego ćwiczenia, co bardzo mnie ucieszyło, bo słyszałem, że sensei Yasuno prezentuje aikido bardzo dynamiczne. Być może upalna pogoda, być może początek wakacji, być może dla niektórych jeszcze sesja, ale. Bądźmy szczerzy: jubileuszowy staż z shihanem z Hombu Dojo winien zgromadzić bardzo dużą liczbę ćwiczących. Jeśli z takich wyjątkowych okazji do wspólnych treningów w roku jubileuszowym, do pobierania nauki od najwyżej klasy nauczycieli nie korzysta się, to jak z rozwijaniem własnego aikido? Pytanie do przemyśleń.
Sensei Yasuno swoim wejściem na matę od razu wprowadził sporo ożywienia. Przywitał nas po polsku, co oczywiście wzbudziło zachwyt i zostało “nagrodzone” brawami. Polskie “dziękuję” padało zresztą bardzo często z ust naszego Gościa, niemal zupełnie zastępując tradycyjne na macie “arigatou”. Rozgrzewka nieco mnie zaskoczyła. Przede wszystkim była dość długa jak na rozgrzewkę stażową i obejmowała bardzo dużo ćwiczeń rozciągających. No, ale jeśli uprawia się aikido bardzo dynamiczne, to takie przygotowanie jest konieczne. I faktycznie – tak jak o tym wcześniej słyszałem – sensei Yasuno to wulkan energii. Na wstępie zapowiedział, że celem treningów będzie praca nad irimi i kokyu. Rzeczywiście te jakże ważne w technikach aikido elementy, można było obserwować w tym co starał się przekazać sensei Yasuno. Spore było zróżnicowanie technik i przyznam, że czasem gubiłem przez to nieco myśl przewodnią. Sensei sporo “chodził” pomiędzy ćwiczącymi i w zasadzie chyba każdy miał okazję być uke dla naszego Gościa. Sensei za wspólne ćwiczenie dziękował oczywiście po polsku.
Bardzo duża liczba technik pojawiła się drugiego dnia stażu. Były to zarówno podstawowe wersje technik bazowych, jak również ciekawe rozwinięcie technik wykonywanych z charakterystycznej dźwigni na łokieć. Zachowanie kontroli nad uke i utrzymanie wychylenia mającego początek w dobrym wejściu irimi były tu bardzo trudne do zrealizowania. Ale przecież właśnie między innymi z uwagi na wysoki stopień trudności aikido jest tak pasjonujące.
Krótko podsumowując: ciekawy staż, bardzo dobrze zorganizowany. Momentami miałem wrażenie, że sensei jest jakby lekko stremowany, zakłopotany. Można było wyczuć, że zna niewielu spośród nas, bo wyszukiwanie uke zajmowało niekiedy sporo czasu. Dla mnie była to jednak przede wszystkim kolejna okazja do nauki z shihanem, który był uczniem Yamaguchi sensei (patrz niedawna relacja ze stażu z Endo sensei).
Sensei Masatoshi Yasuno to także kolejny przykład nauczyciela, który choć reprezentuje określoną szkołę aikido, ma własny, indywidualny styl, odzwierciedlający jego charakter. Pozostaje mieć nadzieję, że przy ewentualnej kolejnej wizycie sensei Yasuno z okazji poćwiczenia skorzysta znacznie więcej osób, tym bardziej, że całkiem liczna grupa francuskich aikidoków dała dobry przykład przyjeżdżając na staż
Irimi