Majówka z aikido (1-3.05.2004, Opole)
Sporo czasu upłynęło od mojej ostatniej wizyty w Opolu. Nie żebym nie lubił polskiej piosenki. Lubię nawet chyba ze cztery utwory, ale nie w celach odsłuchowych do Opola się zwykle wybieram. Naraziłem się zatem rodzinnie by znaczną część najdłuższego weekendu nowoczesnej Europy (zjednoczonej) spędzić na macie.
Majówka aikido w Opolu jest już tradycją i zawsze jest o tyle ciekawa, że można poćwiczyć u kilku mistrzów, których interpretacja aikido jest dość zróżnicowana. To oczywiście sprawiło, że staż był bardzo ciekawy i każdy mógł znaleźć dla siebie coś interesującego. Niestety nie miałem przyjemności być na wszystkich blokach treningowych, ale te na których mogłem się pojawić były świetnie poprowadzone, zróżnicowane i bardzo wciągające.
Pierwszy trening, w którym brałem udział, odbył się w niedzielę o godzinie 8.00, co jak dla mnie było niemal pora nocną. Trening ten poprowadził sensei Jerzy Pomianowski. Był to trening z mieczem i obejmował podstawy szkoły miecza Kashima Shin Ryu. Interesujący z dynamicznymi pojedynkami pod koniec, które dla niektórych skończyły się dość boleśnie. Ale prawdziwy samuraj bólu się nie obawia 😉
Bezpośrednio po treningu odbyły się egzaminy na stopnie mistrzowskie. Warto wspomnieć, że na nidan zdał nasz dobry znajomy z Łodzi Antek Płoński. Gratulacje od “shindojowców”.
W sesji popołudniowej treningi poprowadzili sensei Hubert van Ravensberg i sensei Piotr Borowski na przemian w grupie początkującej i zaawansowanej. Odmienne aikido, nieco ciekawych “rozwiązań technicznych” i zróżnicowanie tempa obu treningów. Krótko mówiąc interesujące popołudnie na macie. A! I na koniec dnia egzaminy stopnie kyu, niestety nie wszystkie zakończone sukcesem, ale tak to czasem bywa.
Poniedziałkowe treningi rozpoczynały się szczęśliwie o bardziej ludzkiej godzinie tj. o 10.30, a mimo to wstając tego ranka czułem się jak górnik po ośmiogodzinnym debiucie na przodku. Podział tym razem na trzy grupy zaawansowania. Początek dnia dla grupy zaawansowanej to trening z senseiem Borowskim, z uwagi na żywe tempo niemal morderczy. Następnie trening poprowadzony przez sensei Roberta Kraca. Ćwiczyliśmy formy ken tai jo, co jest nieczęsto praktykowane, więc na pewno było warto, tym bardziej, że braki w tej materii mam jednak dość spore. Na zakończenie krótkie spotkanie na macie z sensei van Ravensbergiem, dobrze że znacznie spokojniejsze…
To tyle o majówce aikido. Był precyzyjny ruch, ciekawe wersje technik, sporo tenkanów, techniki krótkie i bardziej rozbudowane, było sporo dynamiki jak i treningów nieco wolniejszych, był trening z mieczem, było ken tai jo. Chyba niczego więcej od stażu nie można wymagać. Jak zwykle w Opolu wszystko sprawnie zorganizowane z możliwością noclegu na macie. Jedyny minusik to konieczność powrotu dość zatłoczonym, poweekendowym pociągiem (ale i tak było wesoło), ale o chęci założenia fanklubu PKP już zdaje się wspominałem przy okazji innych relacji.
Wszystkim aikidokom życzę żeby w przyszłym roku pogoda w majowy weekend była na tyle fatalna by z czystym sumieniem można było zostawić rodzinkę w domu sam na sam z panem telewizorem, a samemu nieco spocić się w dojo OSA! Sayonara!
Irimi